Od 2 grudnia nasze poranki wyglądają tak samo. Najpierw słyszymy ciche skrzypnięcie drzwi. Potem szybki tupot czterech bosych stóp. A następnie głośny okrzyk: prezenty, prezenty, prezenty!
Okrzykowi towarzyszy pisk, klaskanie oraz radosny taniec. Poranne przedstawienie odbywa się pod naszym kalendarzem adwentowym.
W kalendarzu nie ma ukrytych designerskich zabawek za ceny przekraczające średnią krajową. Są złote monety, lizaki i kilka większych prezentów: książki, klocki, artykuły plastyczne.
Ale cudowne jest to, że w tym wieku ważniejsza od zawartości jest frajda z niespodzianki, odpakowywania. Ważnym elementem zabawy jest też próba nielegalnego dostania się do kalendarza. Łatwo nie jest - wredna matka powiesiła najniższe elementy poza zasięgiem wyciągniętych rączek. Już kilka razy czujnie reagowaliśmy na ciche szuranie krzesła, pchanego w kierunku kalendarza przez dwóch aniołków. Były również próby skoków wzwyż, także z rozpędem. Czekamy na skok o tyczce, a także próbę wspięcia się na psach. Jedno jest pewne - nie grozi nam nuda aż do świąt.
Legginsy i kapcie - titot
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz