I to niby już? Koniec lata? Że teraz ciepłe skarpety, herbata z konfiturą malinową, koc i kanapa?
I niby kiedy było to lato? Z prawdziwymi upałami, z dzieciakami biegającymi pod kurtynami wodnymi, z hektolitrami lodów pomagającymi jakoś to przetrwać?
Jakoś sobie tego nie przypominam. Może i kilka dni było ciepłych, może nawet kilka godzin było gorących, ale to stanowczo za mało! Dlatego w ramach protestu udajemy, że jest upał i wieczorami zaliczamy moczenie w jeziorze. Przy kompletnie pustej plaży. I lekko szczękających zębach ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz