poniedziałek, 15 września 2014

Sposoby zostawiania dzieci w przedszkolu

 

Posłanie dziecka do przedszkola oznacza socjalizację. Nie tylko dziecka. Nic tak nie jednoczy ludzi jak wspólne przeżycia i niedola. Po trzech tygodniach przygody z przedszkolem kojarzymy chyba wszystkich rodziców, a z większością udało nam się powymieniać spostrzeżenia. I poznać nomenklaturę panującą w przedszkolu.



Każdy rodzic przedszkolaka wie, że największym problemem jest moment pozostawienia dziecka w tej placówce. Jeśli nawet jego dziecko jest uroczym aniołkiem, który grzecznie wchodzi do sali, macha rączką na pożegnanie i biegnie ze śpiewem na ustach do innych dzieci, to i tak na pewno musiał zaobserwować dantejskie sceny towarzyszące odprowadzaniu innych latorośli.
Patenty, których chwytają się rodzice (my oczywiście mamy aniołka ;) ), mają swoje specjalistyczne nazwy, którymi podzielili się z nami inni rodzice przy okazji spotkań w szatni.

Dzieci można zostawiać w przedszkolu:

Na worek - brutalna, acz niezwykle skuteczna metoda. Odwracamy uwagę naszego milusińskiego aż do samych drzwi sali, po czym znienacka chwytamy go, otwieramy drzwi i wrzucamy do sali. Operacja musi trwać do 2 sekund, inaczej jest nieskuteczna

Na wpycharkę - odrobinę mniej brutalna metoda. Początek taki sam jak przy worku, natomiast pod salą otwieramy szybko drzwi i ruchem pewnym przesuwamy dziecko w głąb pomieszczenia. Oczywiście tutaj tempo także ma znaczenie.

Na wciągarkę - do tej metody potrzebujemy współpracy opiekunki. Doprowadzamy naszego skarba pod salę, otwieramy drzwi i porozumiewawczo mrugamy na opiekunkę. Ta podbiega do nas, łapie dziecko i z radosnym tekstem "Chooooodź, pobawimy się z dziećmi" wciąga go do sali. Naszą rolą jest jedynie błyskawiczne zamknięcie drzwi zaraz po złapaniu dziecka przez panią.

Na kidnapera - metoda podobna do powyższej, aczkolwiek potrzebna jest do niej odrobina szczęścia. Po wyprowadzeniu dziecka z szatni modlimy się o spotkanie kogoś z personelu, kto lubi nasze dziecko. Po spotkaniu takiej osoby akcja przebiega błyskawicznie: dziecko jest chwytane z radosnym powitaniem, a my machając w biegu papa biegniemy w stronę drzwi.

Na forward managera - moja autorska metoda, którą z powodzeniem stosuję od początku września. Do przeprowadzenia akcji potrzebny będzie mąż/partner i wyćwiczenie spojrzenia kota ze shreka. Wstajemy rano i z najbardziej proszącym spojrzeniem mówimy "Kochanieeeeeee, odprowadzisz go dzisiaj do przedszkolaaaaa?".

A Wy jakie macie metody? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz