O mnie

Witaj,

mam na imię Magda i bardzo mi miło gościć Cię na swoim blogu.

Najpierw była miłość do fotografii. Tego magicznego zjawiska, które zatrzymuje czas w miejscu i wysyła go, jak pocztówkę z wiadomością, w daleką przyszłość. Zatrzymuje uczucia i pozwala nam zabrać je sobą w daleką życiową podróż. Fotografia jest czasem jak obraz: widzisz w niej więcej, niż rzeczywiście obraz pokazuje.

Potem przyszła miłość do tajfunów. Właściwie lepiej byłoby napisać do dwóch żywiołów, które energią, pomysłowością, przebiegłością i zagrożeniem dla otoczenia z powodzeniem zastąpić mogliby biblijnych jeźdźców apokalipsy. Czasem przesadzamy w tych porównaniach, ale nie da się ukryć, że gdy H. wraca z pracy mieszkanie często jest w gorszym stanie niż stolica tego kraju po obchodach 11. listopada.
Dzieci mają swoje prawa (także do trzykrotnej w ciągu godziny próby rozbicia głowy przy pomocy skoku z kanapy) i trzeba się z tym pogodzić. Kocham je i z podziwem, i z nadzieją na przyszłość patrzę zarówno na to jak się przepychają, jak i na to - jak sobie pomagają, dzielą się jedzeniem i piciem.

Musiał kiedyś przyjść ten trzeci moment, kiedy miłość do fotografii połączyła się z miłością do moich kataklizmów. Z miłości tej powstał blog – miejsce, w którym dzielę się z Wami swoją radością z życia tych tajfunów, a także z robienia zdjęć, na których widać moje życie i miasto, w którym mieszkam. Jestem optymistką, dlatego też ten mój świat – choć może nie jest idealnie różowy – jest ładny. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Dzielę się tu utrwalonymi na zdjęciach chwilami, ale też zostawiam część swojego świata za zasłoniętymi kotarami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz