poniedziałek, 18 maja 2015

Morze bez morza


No prawie bez morza :) Trafiliśmy na taką pogodę, że raczej unikaliśmy otwartych przestrzeni, co by nam niczego nie urwało. Oczywiście na początku musieliśmy dać się potomstwu wytarzać na plaży (starszy), próbować utopić w morzu (młodszy). Ale potem raczej skupiliśmy się na zwiedzaniu miasteczek. I knajp oczywiście :)



A i tak dzieci najbardziej były zachwycone basenem, do którego schodziły jedno piętro. No i ogromna sala zabaw także wygrywała z takimi atrakcjami jak statki, otwarte akweny, czy jakieś zabytki. Na szczęście udało się nam wypracować kompromis (wieczorami atrakcje basenowo-kulkowe, w dzień sorry, nie ma zmiłuj się, łazicie ze starymi) i jakoś przeżyliśmy 3 dni :)




















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz