środa, 10 czerwca 2015

Podarujmy komuś życie


Rzadko o tym myślimy. A jeszcze rzadziej to doceniamy. Codziennie zajmują nas drobiazgi. Obiady, zsynchronizowanie domowych obowiązków domowników, zakupy, spacery. Uśmiechamy się, złościmy, obrażamy. Błahe sprawy potrafią urosnąć do rangi gigantycznego problemu.


Czasami przez moment się zastanowimy, może powtórzymy sobie, że najważniejsze, iż dzieci są zdrowe.

Kiedy na facebooku przed oczami przeleci nam kolejny apel rodziców chorych dzieci. Ojej, jakie to smutne. Minutę później nie pamiętamy ani imienia dziecka, ani choroby.

Od kiedy mam dzieci najbardziej na świecie przerażają mnie dwie rzeczy: choroby małych dzieci i ich mam.

Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tego, co czują rodzice, których życie dzieci zależy od pieniędzy. Których najczęściej nie mają. Nie potrafię wyobrazić sobie tej mieszanki wściekłości, bezsilności, strachu. I tego wyścigu z czasem. W tym wszystkim powinni być jeszcze mega kreatywni i obrotni, żeby ze swoją prośbą przebić się przez setki innych próśb. Żeby przekonać obcych ludzi, że to ich dziecku powinni pomóc. To jest nieludzkie i nie powinno tak być.

Wywodu na temat polskiej służby zdrowia sobie daruję, bo wszyscy wiemy jak wygląda. Nie mam pojęcia dlaczego w momencie, kiedy najbardziej potrzebne jest wsparcie tego systemu, zaczyna go brakować i rodzice zostają z walką o życie sami.

Nie piszę tego bez powodu. Syn moich znajomych - Kamil ma 11 miesięcy. Urodził się z połową serduszka i zespołem Downa. Dodatkowo cierpi na ataki anosksemiczne, które są dla niego bardzo niebezpieczne. Jedyną szansą dla niego jest operacja. Oczywiście zabieg może być wykonany jedynie w Niemczech.  I oczywiście kosztuje kosmiczne pieniądze - 36 000 euro, których rodzice Kamila nie posiadają. Zamiast nich mają morze miłości i sił do walki o życie swojego synka.



Nie wiem, jak przekonać Was żebyście pomogli Kamilowi. Mogę Was tylko o to poprosić. Jeśli każda z czytających ten tekst zechce oddać 10 zł, to podarujemy życie. To chyba lepsze niż kupienie 5 gałek lodów lub paczki fajek, prawda?

Możecie pomóc dokonując wpłat na rachunek fundacji na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis:
86 1600 1101 0003 0502 1175 2150 z dopiskiem „Kamil Synowiec”

Dla wpłat zagranicznych:
USD PL93 1600 1101 0003 0502 1175 2024 "Kamil Synowiec"
EUR PL50 1600 1101 0003 0502 1175 2022 "Kamil Synowiec"
Kod SWIFT dla przelewów z zagranicy: ppabplpk

Fanpage Kamilka: www.facebook.com/coukamilka

Jeszcze raz proszę Was o pomoc, a sama idę przytulić swoje dzieci.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz