wtorek, 17 maja 2016

Nadmorskie rozrywki


Czyli jak uprzyjemnić czas nad morzem trzy- i czterolatkowi.




Kiedyś najlepsze nadmorskie wypady polegały na siedzeniu na plaży, łażeniu po knajpach i odsypianiu ostatniej czynności do południa. Ale z dziećmi nie jest tak łatwo. O ile plaża i morze w wakacje jest całkiem niezłą rozrywką, o tyle w maju może nie wystarczyć. Bo dla trzylatka wyrażenie "woda jest za zimna" nie jest do końca zrozumiałe. A dla czterolatka przejście kilometra na plażę bywa ponad siły (i w czasie takiego spaceru czujesz się jak na zawodach strongmenów, bo idziesz obok niego i całą drogę krzyczysz: jeszcze tylko trochę, dasz radę, idzieeeesz, daaaajesz!). 

Więc fajnie znaleźć kilka rozrywek, które zajmą dzieci na kilka godzin. Jeśli dodatkowo będą miały wymiar ekologiczny, to spokojnie możemy startować do nagrody rodzic roku.

Majówkę spędziliśmy w pobliżu Łeby, więc na dodatkowe atrakcje wybraliśmy dwie rzeczy:


Foki, statki, makiety zwierząt morskich - brzmiało to dobrze. I zaczęło też się dobrze. Kilka pierwszych makiet było spoko, foki też. Ale postanowiliśmy wejść do prehistorycznego oceanarium 3D. Panowie z obsługi zapewnili, że nadaje się dla małych dzieci, założyliśmy więc okulary i dziarsko ruszyliśmy. Na Kajtku prehistoryczne okazy nie zrobiły wrażenia. Franek ze spokojem obejrzał jedynie żółwia, przy następnym stworze zażądał natychmiastowego wyjścia. Zdjęłam mu okulary, szybko wyszliśmy i po opuszczeniu rozrywki zaczęłam mu tłumaczyć, że to było jak film, że wszystko jest ok. Roztrzęsiony powtarzał, że chce do domu, że chce wyjść. Próby uspokojenia chwilę trwały. Nagle wyłonił się Hubert z rozchachanym młodszym dzieckiem. Franek zaniemówił, patrzył na nich mocno zdziwiony i w końcu wydusił: O, jednak żyją...
Po tym sukcesie rodzicielskim ruszyliśmy dalej. Zgadnijcie co najbardziej podobało się naszym dzieciom.
Karmienie fok?




Statki pirackie?



Gigantyczne zwierzęta?


Nie. Plac zabaw.







ŁEBA PARK

Czyli największy w Polsce park dinozaurów. Jest naprawdę spory, nie zwiedziliśmy wszystkiego, a przeszliśmy około 4 km (chociaż czuliśmy się jak po maratonie).
Od razu z rozrywek wykluczyliśmy park strachu, kino 3D i 7D.

Co tym razem spodobało się naszym dzieciom najbardziej?

Może figury dinozaurów naturalnej wielkości?



Może pojazdy Flinstonów?


Mini zoo?


Plac zabaw? Też nie, ale blisko.


Tym razem wygrały... gofry!




Podsumowując: był to najdroższy plac zabaw i najdroższe gofry ever.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz