poniedziałek, 11 lipca 2016

Tradycyjna niedziela


Chcieliśmy spędzić aktywnie niedzielę. Z dziećmi zawsze jest dosyć aktywnie, ale tym razem ćwiczenia ze schylania się co chwilę, przechwytywania niebezpiecznych przedmiotów i wypychania się nawzajem ("teraz ty idź sprawdzić czemu tak cicho") postanowiliśmy zamienić na bardziej tradycyjne formy ruchu: rower i hulajnogę.


Oczywiście nie mogło być tak, że weźmiemy dzieci, sprzęty i po prostu wyjdziemy. Byłoby to za proste. Pomysł był taki, że pojedziemy na plac zrobiony specjalnie pod takie zabawy ("tam wyjdą ładne zdjęcia!"). No i pojechaliśmy. Na miejscu okazało się, że jest tłum (TŁUM) ludzi. No nie, jakiś mecz - pomyślałam (obok jest hala i stadion). Byłoby to zbyt banalne. W ten weekend świadkowie Jehowy z całej Polski urządzili zjazd. Obok tego placu, na którym mieliśmy uwieczniać nasze dzieci zaznające radości zabaw na świeżym powietrzu.
Od razu przypomniało mi się jak w lutym poszliśmy odwiedzić małą kawiarnio-księgarnię. Chcieliśmy wypić w spokoju kawę, poprzeglądać książki... Trafiliśmy na pierwsze zebranie płockiego KODu, który w minucie zwerbował nasze dzieci (KOD miał ciastka i balony).


Ale wracając do Jehowy - na wszelki wypadek nie zaryzykowałam kontaktu dzieci ze zjazdem. Postanowiliśmy znaleźć inne miejsce. Szybka decyzja - nieopodal był fajny pasaż.

Nie wpadliśmy na to, że jest tam plac zabaw. I lody.






Sporty ekstremalne w związku z tym uprawiała tylko jedna osoba:


 Przyszły weekend spędzamy w domu ;)

1 komentarz:

  1. My z żoną też w ostatnią niedzielę chcieliśmy spędzić aktywnie z dzieciakami i zabawne jest to, że gdy my już opadaliśmy z sił, one dopiero się rozkręcały :)

    OdpowiedzUsuń