wtorek, 21 kwietnia 2015

O nadmiarze i klockach magnetycznych


W sobotę znalazłam klocki. Klocki, które Kajtek dostał 3 miesiące wcześniej pod choinkę... W czasie świąt staram się rozpakowywać prezenty po kolei, każdego dnia trochę. I najwidoczniej ten odłożyłam do rozpakowania na później. W nadmiarze innych prezentów kompletnie o nim zapomniałam.



Stanęłam z tym nierozpakowanym od ponad trzech miesięcy pudełkiem i rozejrzałam się po ich pokoju. Zobaczyłam stosy klocków, samochodów, puzzli, maskotek, pociągów, dinozaurów. W większości przypadków nie potrafiłam sobie przypomnieć kiedy ostatni raz widziałam chłopaków bawiących się nimi...
Od tego momentu wprowadziłam embargo na nowe zabawki. Koniec z kupowaniem kolejnych przy każdej wizycie w galerii handlowej. Koniec z niezliczoną liczbą samochodzików, zestawów klocków, plastikowych pierdół. Dostaną trzy większe prezenty w ciągu roku: urodziny, Dzień Dziecka i gwiazdka. Koniec. Wyjątkiem są książki, od kupienia przepięknych książek dla dzieci nie umiem się powstrzymać. Ale nad tym też pracuję.

A wracając do magnetycznych klocków Geomag - są fajne. Dwulatek radzi już sobie z nimi całkiem nieźle. Sugerowana przez producenta zabawa polega na znalezieniu dwóch części zwierzątka, wsadzenie do każdej z nich wypełnienia z magnesem i połączenie krówki/świnki/owieczki. Można tworzyć też mniej konwencjonalne zestawienia i oczywiście takie "wesołe" rozwiązanie wybrał Kajtek. Franek ułożył wszystkie zwierzątka, wydał odpowiednie odgłosy i z godnością zakończył zabawę.











2 komentarze:

  1. Magda alez sie oni robia podobni...:) prawie jak blizniaki :)

    OdpowiedzUsuń