środa, 1 lipca 2015

Typowy miły wieczór...



To był piękny, pachnący wieczór. Ciepły, wręcz parny. Ptaki śpiewały, dzieci uśmiechały się do siebie radośnie. Nie warto było siedzieć w domu.


Wybór zajął nam chwilę. Kilkanaście kilometrów od naszego miasta jest piękny, odrestaurowany park w Sannikach. Chopin tu bywał...

Najpierw dzieci przetestowały mini plac zabaw. Grzecznie i zgodnie bawiły się na wszystkich zabawkach. Ich perlisty śmiech delikatnie roznosił się po okolicy...




Następnie ruszyliśmy w kierunku kolejnej atrakcji: fontanny. Piękna, idealnie dopasowana do otoczenia.


Zanim jednak doszło do eksploracji atrakcji wodnych, postanowiliśmy umilić wieczór naszym ukochanym dzieciom ich ulubionym przysmakiem - lodami. Po chwili obaj uroczo rozmazywali słodkości po swoich buziach, a my rozpływaliśmy się w zachwycie. 




Po wytarciu pyszczków nadszedł moment kulminacyjny: chlapanie w fontannie. Z radością usiedliśmy przy ciepłej kawie i z rozrzewnieniem patrzyliśmy na niewinne figle. Chlapanie, radosne okrzyki, maczanie rączek. Po prostu sielanka.




Ten spokój trwał całe trzy łyki kawy. Nasze młodsze dziecko nie wytrzymało tej idealnej atmosfery i postanowiło ją przerwać. Czyli wpierdzieliło się do fontanny...




I tak zakończył się sielankowy wieczór. Po zostawieniu ciepłej kawy i sprincie do samochodu jakoś odechciało nam się sielanki...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz