sobota, 20 lutego 2016

O wstydliwych przypadłościach


Każdy z nas ma jakieś. Jedne są bardziej wstydliwe, inne mniej. Niektóre z biegiem czasu mijają, a te najbardziej złośliwe tylko się nasilają.


Jedną z moich najgorszych i najbardziej denerwujących wad jest brak pamięci. Ale nie takiej do zdarzeń (o co to nie, pamiętam baaaardzo dokładnie, szczególnie te mniej przyjemne, jestem w stanie nawet datą i kolorem bluzki pojechać po 10 latach).
Nie pamiętam dat. Coś tam mgliście kojarzę, że urodziny mamy to jak jest ciepło, a taty to chyba bardziej jesień. Nawet przy wpisywaniu w różne formularze własnej daty urodzin muszę pomyśleć chwilę. Imieniny to już kompletnie czarna magia (tu nawet z datą własnych mam problem). Najzabawniejszy (w tej mało zabawnej przypadłości) jest fakt, że skończyłam kierunek historia... Jakim cudem - nie pytajcie. W każdym razie nie jest to fajna sprawa, bo jednak niechcący i nieumyślnie sprawiam przykrość. Sama czuję się z tym niefajnie. 
Próbowałam różnych sposobów - zapisywanie w kalendarzu, w telefonie. Pomagało, ale nadal zdarzały się wpadki (bo nie zajrzałam akurat do kalendarza, albo telefon zakończył swój żywot na chodniku).

Wybawienie przyszło nagle. Ma kształt deski i pastelowe kolory. Zajęło honorowe miejsce w naszym domu i nie ma już szansy, żeby zapomnieć o ważnych datach. A co najważniejsze -  jest to rozwiązanie na lata.

Co to takiego? Otóż proszę Państwa, bardzo miło mi przedstawić nasz kalendarz rodzinny, moim zdaniem najpiękniejszy na świecie. Kalendarz trzeba sobie spersonalizować. W moim przypadku polegało to przede wszystkim na wykonaniu żenujących telefonów: "Maaamooo, kiedy masz imieniny?". Ale warto było.








Jeśli Wy także macie podobne wstydliwe przypadłości, lub po prostu szukacie pięknej ozdoby do domu, zapraszam Was do BeadEmi:

www.facebook.com/BeadEmi-Kalendarze-Rodzinne
www.beademi.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz