czwartek, 28 kwietnia 2016

W niedoczasie


Powinnam napisać, że slow life, że kontemplujemy codzienność, że wypiekamy pieczywo, hodujemy warzywa i parzymy kawę w chemexie, jednocześnie ubijając śmietanę na masło. A o poranku boso biegamy po wilgotnej trawie, łapiąc pierwsze promienie słońca. I że dlatego nie ma nas w internecie, bo celebrujemy momenty.


Niestety rzeczywistość jest dużo brutalniejsza. Nie ma nas, bo nie mamy czasu na nic. W biegu, pędzie, próbujemy zachować resztki równowagi. Lawirując między wiecznym bałaganem, próbujemy się nie pozabijać - i o wywrócone zabawki, i siebie nawzajem. A to ostatnie nie jest proste. Bo gdy ze zmęczenia zasypia się o 19 na stojąco, gdy w pracy jest się codziennie przez 3 tygodnie, wtedy najprostsze rzeczy przerastają. Mając więc wolne 15 minut zdecydowanie lepiej poświęcić je na domycie dzieci, niż próbę udawania idealnego świata w internetach.
Ale jest wiosna, jest ciepło, za chwilę kilka wolnych dni. Są plany, marzenia i determinacja, żeby przetrzymać cięższe chwile i dać radę. Bo warto.


















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz