wtorek, 18 marca 2014

Bracia


Tacy podobni i tacy różni.
Od pierwszego dnia Kajtka wszyscy szukają podobieństw między nim, a o rok starszym Frankiem. Choć ustaliliśmy, że pod żadnym pozorem nie wolno ich ze sobą porównywać. Jednak wpatrując się w Kajtka chwilę po jego narodzinach złapałam się na myśli, że w przeciwieństwie do brata ma długie rzęsy.


Moi rodzice poszli krok dalej. Nie mogąc się dogadać, czy są do siebie podobni, czy przeciwnie, drugiego dnia życia Kajtka skleili zdjęcie chłopaków zrobione im zaraz po urodzeniu i porównywali. Nie pomogło, nie doszli do porozumienia.

Prawie 11 miesięcy później nadal nie wiem, czy fizycznie są do siebie podobni, czy nie. Robią kilka identycznych min, podobnie się śmieją. Ale są dni, że żadnych podobieństw nie dostrzegam.

Za to jeśli chodzi o charaktery... różnice pojawiły się od pierwszych dni i coraz wyraźniej się krystalizują. Młodszy jest wszystkożerny. Drugi też je wszystko, pod warunkiem że jest to czekolada lub frytki. Starszy uwielbia hałas. Najlepszą zabawą są garnki i drewniana łyżka. A spać mógłby spokojnie na kolumnie głośnika podczas koncertu Rammsteina. Drugi podskakuje przy byle dźwięku. A potrafi go obudzić hałas przejeżdżającego pod oknem samochodu.
Różni ich też podejście do kwestii przeciążeń. Starszy uwielbia wszystkie huśtawki. Od zawsze lubił też podrzucanie, bujanie i tym podobne zabawy. Młodszy nie cierpi takich rozrywek.

Takich różnic można wymienić jeszcze z kilkanaście. Ale najważniejsze jest to, co ich łączy (poza dewastacją wszystkiego co wpadnie im w ręce): optymizm i ciekawość świata. Obaj budzą się z uśmiechem i z uśmiechem zasypiają. Nie rozpaczają, ich płacz trwa dokładnie tyle ile ból. A po upadku wstają i od razu ruszają niezrażeni odkrywać świat.


Nigdy nie podobało mi się identyczne ubieranie rodzeństwa. Każde dziecko jest inne, każde ma inny temperament, inny gust. Dlatego moje chłopaki nie mają identycznych ubranek. Pewnie wyglądałoby to słodko, gdyby chodzili w takich samych zestawach. Ale póki co staram się szanować ich indywidualizm. Kiedy zobaczyłam ten piękny zielony kolor w kolekcji Zezuzulli nie potrafiłam się powstrzymać i kupiłam każdemu po sztuce. Dla Franka wybrałam wygodne spodnie, idealne do jego łobuzerskich wyczynów. Kajtek dostał bluzeczkę, pięknie podkreślającą jego oczy. Ubranka okazały się tak śliczne, że odrobinę naginam swoje zasady i czasami zakładam im te rzeczy jednocześnie. Pięknie w nich wyglądają, prawda? :)



2 komentarze:

  1. u mnie też jest rok różnicy i mam bardzo podobne zdjęcia jak byli mali. Też ich różnie ubieram choć mają parę takich samych bluzek i jedne dresy-ale sami chcieli te same.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli sami wybrali takie same ubrania - to jest fajne. I słodkie :)

      Usuń