czwartek, 30 października 2014

O kompromisach i zabawie


Nie będę udawać, że jestem fanką plastikowych zabawek. Bo nie jestem. A te z dźwiękami potrafią doprowadzić mnie na skraj choroby psychicznej. Ale im dłużej posiadam dzieci, tym bardziej uczę się kompromisów.



Coraz częściej zastanawiam się, czyje zdanie jest ważniejsze. Czy skoro ja uwielbiam drewniane, proste zabawki, to moje dzieci też powinny je kochać, nawet na siłę? A może warto czasami znaleźć kompromis i pozwolić na trochę radości?

Kiedy w naszym domu zamieszkała Farma, prezent od Fisher Price, podeszłam do niej nieufnie. Z rozpakowaniem paczki czekałam dzień, bojąc się tych wszystkich dźwięków i plastikowych części, które moje dzieci będą rozrzucać po całym mieszkaniu.

Po złożeniu pierwszy dopadł zabawkę Franek. I ku mojemu zdziwieniu nie rozmontowywał jej, tylko bawił się mniej więcej zgodnie z przeznaczeniem. Czyli że zwierzęta poruszały się po farmie, a nie latały po pokoju. Oczywiście największą atrakcją było wszystko to, co wydaje dźwięki: furtki, zegar i wieża. Muzyka nie przypomina co prawda najwybitniejszych dzieł muzyki klasycznej, ale nie jest najgorzej. Franek jest zachwycony tymi dźwiękami imitującymi odgłosy zwierząt. Rżenie konia opanował perfekcyjnie, owca także wychodzi mu coraz lepiej.








Drugiego dnia do zabawki został dopuszczony nawet Kajtek. Tutaj dochodzi do małych konfliktów: Kajtek ma duszę performera i nie zamierza podążać znanymi ścieżkami. Koń może mieszkać na dachu, chłopczyk jeździ na sianie, a owca... Owca ma za zadanie uruchamiać ciałem melodyjki. Ale nie jest najgorzej. Chłopaki dzielą się zwierzakami i jakoś im ta zabawa idzie bez większych bójek.





A skupienie na twarzy Kajtka, gdy próbuje włączyć dźwięk... I radość, gdy mu się uda... To wszystko sprawiło, że ich ojciec, człowiek który nigdy nie kupił im żadnej zabawki (bo przecież ja wybiorę lepiej), przyleciał w weekend z ogródkiem z tej samej serii. I z zawiedzioną miną, bo podobno jest jeszcze ciągnik i kurnik, ale w sklepie już ich nie było...

Także nie mam wyjścia, muszę pokochać farmę :)

A jeśli ta zabawa pomoże im chociaż trochę rozwinąć zdolności językowe, to sama im ten ciągnik kupię.


Zresztą przeczytajcie, co specjalista Fisher Price dr Justyna Korzeniewska o nich mówi:

Pierwszy rok życia dziecka określany jest jako niemowlęcy, co sugeruje, że jego wyróżnikiem jest brak mowy. Okres między pierwszymi urodzinami a ukończeniem trzech lat nazywamy poniemowlęcym, a jego cechą charakterystyczną ma być jakaś zmiana w mowie dziecka w stosunku do czasu, gdy nic mówiło. Nazwy te są nieadekwatne, bo pierwsze trzy lata życia dziecka to okres najintensywniejszego rozwoju mowy i największy postęp w komunikacji z otoczeniem. Noworodek przecież jeszcze nic nie mówi a trzylatek już w pełni komunikuje swoje potrzeby, relacjonuje zdarzenia, snuje monologi. Jest to imponujące tempo jeśli odniesie się je do czasu, jaki osoba dorosła potrzebuje, żeby opanować biegle nowy język.
Rozdźwięk między nazwami wczesnych okresów rozwoju dziecka a tym, co się faktycznie
podczas nich dokonuje w aspekcie mowy, wynika z błędnego założenia, że mowa to tylko wydawanie
artykułowanych dźwięków – głosek, sylab, słów. Najpierw jednak dziecko musi zrozumieć jakie to ma znaczenie i po co ono ma to robić. Dopiero gdy odkryje, że na jego aktywność wokalną – płacz, krzyk, pisk – ktoś reaguje, będzie robić to częściej i lepiej, czyli będzie rozwijać mowę. Dlatego pierwszą zachętą do mówienia jest interpretowanie płaczu dziecka i odpowiadanie na niego zgodnie z tym, co sygnalizuje np. głód, ból, zmęczenie, zimno, nudę, tęsknotę. Dzięki temu dziecko odkrywa, że poprzez zabawy głosowe zaspokaja swoje potrzeby. Doniosły krzyk z głodu prowokuje mamę od
przyspieszenia karmienia, a tęskne kwilenie daje sygnał do przytulenia, pogłaskania po główce,
potrzymania za rączkę, czyli zrobienia tego, czego maluch w danej chwili potrzebuje. To jest pierwsza ważna rozmowa między dzieckiem a rodzicem, mimo, że nie padły jeszcze żadne słowa. Zachęca to dziecko do aktywności i ekspresji siebie poprzez wydawanie różnych dźwięków.
Kolejnym paradoksem w przekonaniach dorosłych na temat rozwoju mowy dziecka jest pogląd, że
następuje on na drodze naśladowania mowy słyszanej w otoczeniu. Z pewnością nie dotyczy to
początku tego procesu. Pierwsze dźwięki wydawane przez dziecko – gruchanie, głużenie, gaworzenie
– nie są przez nie słyszane w otoczeniu. Dorośli ani starsze dzieci nie mówią w taki sposób. Są to
oryginalne wypowiedzi maluchów, przez nie tworzone, a nie naśladowane. Dźwieki takie
(wokalizacje) należy nagradzać i wzmacniać poprzez uśmiech, mówienie lub imitację wydawanych
przez dziecko dźwięków. Bogata i zróżnicowana ekspresja wokalna, stopniowo przechodzi w
artykułowaną mowę. Przełom w mowie dziecka następuje, gdy rozwinie ono zdolność uważnego
słuchania i usłyszy przerwy pomiędzy słowami w wypowiedziach dorosłych. Początkowo wypowiada ciągi sylab nie robiąc między nimi przerw. Z czasem dzieli je na dwusylabowe i powstają piękne słowa mama i tata. Przemawianie do dziecka z dobrą dykcją, akcentując przerwy pomiędzy słowami, pomaga mu przyswoić melodię i strukturę języka, zbudowanego ze słów. Można to wzmacniać poprzez zabawy grzechotkami, piszczkami, czy szeleścikami umieszczonymi w zabawkach, ponieważ dziecko korzystając z nich samodzielnie - trącając je przypadkowo i prowokując w ten sposób wydawanie dźwięków, nie robi adekwatnych przerw. To ważne zadanie rodzica aby używać grzechotek i zabawek grających z przerwami, w schemacie: dźwięk – przerwa, sygnał – cisza.
Podczas pauzy dziecko przetwarza słyszane dźwięki i może zasygnalizować, że chce dalej słuchać. Ten sygnał to poruszenie, wokalizacje, gaworzenie, które należy nagrodzić kolejną porcją miłych
dźwięków. Taka zabawa to piękny dialog między rodzicem a dzieckiem, w którym partnerzy „mówią” naprzemiennie.
Ważną umiejętnością znaczącą dla rozwoju mowy jest lokalizowanie źródła dźwięku, która potem jest używana do pomocniczego odczytywania mowy z ust. Wspomaganie tej umiejętności polega na
zabawach z prezentowaniem dźwięków z różnych stron, tak by dziecko odwracało głowę w ich
stronę. Dobrze uzupełniać je przemawianiem do maleństwa w pozycji twarzą w twarz, aby mogło
obserwować twarz rodzica i śledzić jego mimikę. Dziecko sowicie nagradza wysiłki rodzica
uśmiechami i badaniem jego twarzy paluszkami, przytulaniem, całowaniem.
Od wymawiania sylab, dziecko dzieli już tylko jeden krok do wypowiadania całych słów, a tym
krokiem jest słuchanie pojedynczych wyrazów. Dobrą pomocą w nauce mówienia będą zabawki,
które odtwarzają odrębne hasła. Mowa słyszana w otoczeniu to ciąg słów, zlewających się w całość.
Trudno wyróżnić z nich „cegiełki” języka. Następuje to zdecydowanie szybciej, gdy rodzic uzupełnia
zabawkowe lekcje słownika zabawami w nazywanie. Wskazuje np. części ciała, przedmioty w
otoczeniu, czynności dziecka i nazywa je słowami lub prostymi wyrażeniami. Należy pamiętać o
dobrej dykcji, jednoznaczności połączenia przedmiotu i jego nazwy oraz wyjaśnianiu znaczenia słów
poprzez gesty. Po zastosowaniu tych zaleceń, szybko można przejść do następnego etapu –
zadawania pytań, na które odpowiada dziecko. Teraz już potrafi pokazać „gdzie lala ma oko?”, „gdzie jest piesek?”, „jaki duży urosnę?”. To sygnał, że rozumie mowę, czyli zmienił się z „niemowlaka” w „mowlaka”, a za chwilę będzie małym gadułą.




Post powstał we współpracy z marką Fisher Price

Marka Fisher-Price® prowadzi kampanię edukacyjną „Pobawmy się!”, której celem jest przypomnienie rodzicom, że najważniejszym elementem rozwoju dziecka jest zabawa. Akcję „Pobawmy się!” wspomagają polska top modelka Kamila Szczawińska oraz dziennikarka Beata Sadowska. Do grona przyjaciół kampanii dołączyła także Karolina Malinowska. Kampanię wspiera wiedzą i doświadczeniem  dr n. hum. Justyna Korzeniewska. 
Więcej informacji znajdziecie tu:
https://www.youtube.com/user/fisherpricebrand
https://www.facebook.com/FisherPricePolska?fref=ts

3 komentarze:

  1. a to jest nowy pokoj chlopakow??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale jeszcze nie skończony. Brakuje kilku elementów :)

      Usuń
  2. wyglada super, ja niestety tylko przestawilam meble i dodalam pare elementow deokracyjnych, ale kiedys w przyszlosci na pewno zrobie tam wiecej ;)

    OdpowiedzUsuń