czwartek, 16 października 2014

Zakochajcie się w Themersonach


Zapanowała moda na książki dla dzieci. Zamiast przerysowanych, jaskrawych karykatur mamy małe dzieła sztuki. Wszystkie propozycje wydawnictwa Dwie Siostry, Ezop, Zakamarki można kupować w ciemno. Ale cudownie jest odkryć prawdziwe perełki.


Ciężko jest napisać książkę, która stanie się hitem. Zilustrować bajki dla dzieci tak, żeby zakochało się w nich całe pokolenie, jest bardzo ciężko. Ale stworzyć dzieło, które po 60 latach może śmiało może konkurować z nowościami wydawniczymi, jest prawie niemożliwe! No chyba, że jest się Stefanem i Franciszką Themersonem.

Stefan to filozof, poeta, prekursor awangardowego kina, no i płocczanin :) , a Franciszka to ilustratorka, projektantka kostiumów oraz scenografii. Już w latach 30. realizowali eksperymentalne filmy, pisali, tworzyli czasopismo. A oprócz tego wszystkiego wydali kilka książek dla najmłodszych.
Fundacja Festina Lente wznowiła właśnie ich wydania. I to w wersji "hybrydowej" - z wersją audio oraz aplikacjami mobilnymi.


Filmowe myślenie o książkach, gdzie tekst zawsze koresponduje z grafiką, gdzie ilustracje przenikają i wnikają w słowa - oto właśnie Themersonowie. Mówili, że nie chcą żeby ich książki były bestsellerami, ale bestlookerami. Super, że wydawnictwa, które podjęły się reedycji ich dzieł, zadbały o aspekt estetyczny. Książki wydane są na grubym papierze, są szyte.

Pierwszą książkę "Żółte, zielone, czerwone, niebieskie – niezwykłe przygody" dostaliśmy w prezencie. Początkowo podeszłam do niej z dystansem, bo Themersonowie kojarzą mi się z czymś trudnym. ambitnym. Zupełnie niesłusznie. Razem z Frankiem błyskawicznie zakochaliśmy się w przygodach Janka, które tworzy jego tata - malarz. Razem snują opowieść, która zmienia się z każdym dotknięciem kredki, a nas przenosi w świat fantazji i porywa. Obrazem i słowem.

Śmieje się duży Jan,
śmieje się mały Jaś,
dwaj koledzy - malarze.
Kolorowe
obrazy
będą malować
razem -
I malują.
Co malują,
zaraz wam pokażę.

Pięknie wydana książka z nietypowymi rysunkami. Kolory są jakby "płaskie", kreska jest nieco surrealistyczna, bardzo prosta. Obrazki tworzone przez Jasia także są proste, nie ma tutaj zbędnych ozdobników. Główną rolę odgrywa kolor, bohater tej książki.
Ilustracje pokazujące tatę i Jasia są już inaczej namalowane. Nie widać, że tekst i ilustracje były tworzone tak wiele lat temu. 




"Moja pierwsza książeczka" - zbiór klasycznych angielskich bajek dla dzieci w przekładzie Roberta Stillera. Pierwsze wydanie książki Themersonów ukazało się w Londynie w 1947 roku pod tytułem „My First Nursery Book". Po 60 latach książka nadal zachwyca. Tutaj mamy specyficzny angielski klimat i humor. Robcia Kogucika zabił Wróbelek, człowieczek z piernika ucieka przed tłumem, który chce go pożreć, wilk zjada świnki, świnka zjada wilka. Wszystko pięknie zilustrowane przez Franciszkę Themerson. Jej surrealistyczna kreska świetnie oddaje klimat opowieści, obrazki łączą się z tekstem. A wszystko wydane jest na grubym papierze, który wytrzyma niejedno wspólne czytanie, a nawet delikatne podjadanie.










Trzecia książka - "Pan Tom buduje dom" czeka na swoją premierę w naszym domu. Idealna będzie dla 8-9 latków i starszych dzieci. Na razie tylko my ją czytamy i zachwycamy się językiem oraz formą. Chociaż piękna jest także strona graficzna, mimo braku kolorów.
Książka o budowie domu jest w kształcie... cegły. Całość to popis sprawności językowej Themersona i zabawy z formą. Pan Łebski Tom, bohater książki, postanawia wybudować dom. Razem z nim zgłębiamy tajniki jego budowy. Tom na otaczający świat patrzy z ciekawością dziecka, co pozwala mu zagłębiać się w każdy temat. A wszystko ozdabiają zabawne rysunki Franciszki.









Franciszka Themerson ilustrowała także książki Brzechwy i Świrszczyńskiej. Po cichu liczę, że te wydania także będą wznowione.
A jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o tym niezwykłym małżeństwie - właśnie trwa Festiwal Themersonów SkArPa


5 komentarzy:

  1. ehhh.. zbieram sie do nich juz od dawna (zabookmarkowane leza sobie cichutko), ale mam tyle ksiazek w domu i dzieciecych i dla doroslych, ze maz ostatnio zabronil kupowania dopoki sie nie pozbede czesci z nich... ale jak tu wyrzucic ukochane ksiazki :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książek nigdy za dużo :) Też nie umiem pozbywać się książek.

      Usuń
  2. super ksiazki, bardzo ciekawe. a jakie zdj. podoba mi sie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe książeczki. Zwłaszcza ta pierwsza dla młodszych dzieci podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń