Zobaczyłam ten wieniec i przepadłam. Wiedziałam, że muszę taki zrobić.
W lodówce czekało gotowe ciasto na pierniczki z ikei (tak wiem, lenistwo osiągnęło u mnie poziom mocno zaawansowany).
Wykonanie wieńca, jeśli mamy gotowe ciasto, jest bajecznie proste.
Na blasze kładziemy papier do pieczenia. Rysujemy koło - ja odrysowałam je od miski.
Z ciasta wycinamy małe ludziki - nie mogą być bardzo cienkie, bo później podczas próby transportu wieńca nam się wszystko rozleci.
Przenosimy je na blachę i sklejamy ze sobą. Ważne, żeby zostawić dziury przez które przewleczemy później sznurek lub wstążkę. I pamiętajmy, że te dziury podczas pieczenia nam się trochę skurczą.
Po sklejeniu wszystkich wstawiamy blachę do piekarnika i pieczemy.
Wyjmujemy i studzimy - w tym czasie wieniec powinien stwardnieć.
Następnie trzeba przewlec przez otwory sznurek/wstążkę.
My niestety do tego momentu nie doszliśmy. Wystygnięty wieniec położyłam na chwilę na krześle. I mały potwór wyczaił odpowiedni moment. Jak wróciłam po 30 sekundach połowa wieńca była już w jego żołądku, a druga połowa leżała na podłodze :/ Strzelam, że kariera Marthy Stewart rozwinęła się dopiero jak jej dzieci podrosły.
Gdyby ktoś miał ochotę spróbować - link do strony Marthy.
Ja się w tym roku poddałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz