Jestem miastowa. Urodziłam się i wychowałam się w mieście, i nie wyobrażam sobie życia poza nim. Nie przeszkadza mi szum samochodów, tłum ludzi, cały wielki hałas ulicy. Lubię mieć chodnik pod domem, trzy kroki do sklepu i kawiarnię z ulubionym ciachem pod nosem. Ale kilka razy do roku muszę do lasu :)
Objawia się to podobnie: robi się cieplej, otoczenie powoli zielenieje. I tak było w niedzielę. W samym centrum miasta, w samym środku lutego, zapachniało mi lasem. Nie było przebacz, trzeba było prawdziwy las odwiedzić. Krótki spacer w kompletnej ciszy naładował baterie na długo. Nawet dzieci zrozumiały o co w tej zabawie chodzi i ....były cicho, przejęte ciszą wokół nich.
Starszy odkrył swoją nową pasję: PATYKI! Oj, długo trwały negocjacje przy samochodzie na temat nie zabierania pamiątek ze sobą, czy też nie zbliżania się do lakieru samochodu z patykiem w ręku....
Tak sobie teraz wymyśliłam, że jednak najlepiej byłoby mieszkać w mieście, ale z lasem w pobliżu. Takie niezwykłe miejsca są w Trójmieście, nawet w zatłoczonej Warszawie. U mnie niestety nie ma nawet mikro lasku ;)
Piękne zdjęcia :) A patyki również u nas są atrakcją każdego spaceru. Ja niestety w mieście nadal odnaleźć się nie mogę, wychowana na wsi czuję, że ciągnie mnie w tamte strony ( a tam minilas obok domu, więc jest miejsce na odpoczynek i relaks). Na razie pocieszam się działką rekreacyjną, gdzie wkrótce będę sadzić kwiatki i inne :)
OdpowiedzUsuńMieszkanie w mieście + domek letniskowy w lesie to rozwiązanie idealne ;) Sadzenie kwiatków musi być fajne. Choć pewnie ja bym bardziej poszła w marchewkę i ziemniaki :)
UsuńMieszkam w Trójmieście przy głównej ulicy,mam 5 minut do lasu, 10 minut na plażę a i tak tęsknię za "moim" Plockiem... :) pozdrawiam! I dziękuję za piękne zdjecia Płocka ;)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę tej bliskości lasu i morza! Płock jest fajny i przyjemnie się tu mieszka, ale morza nie ma ;) Pozdrawiam!
Usuń