środa, 2 lipca 2014

Esencja macierzyństwa


Gdy mnie ktoś pyta - czego uczy macierzyństwo - pierwsza odpowiedź, która przychodzi mi do głowy brzmi: cierpliwości. Choć po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że szybciej macierzyństwo  nauczyło mnie balansowania między rozrzuconymi zabawkami i jedzeniem, funkcjonowania przy minimalnej ilości snu i ze smakiem wypijania lodowatej kawy. Ale z tą cierpliwością też jest coś na rzeczy.



Przed dziećmi raczej mało kontemplowałam. Nastawiona byłam na tryb zadaniowy i pędziłam z miejsca na miejsce. Z dziećmi też tak można funkcjonować, dopóki mamy potomstwo zapakowane w wózek. Po wypuszczeniu z wózka można zapomnieć o pędzeniu. Im szybciej przestawimy się na tryb slow life, tym lepiej. 

Pojechaliśmy do lasu. Niedaleko od drogi miała być piękna polana. Niestety, nie doszliśmy do niej. Za dużo po drodze było szyszek, patyków, roślin, kamieni, mchu, liści, kory, robaków... Za dużo wszystkiego. Nasze dzieci kontemplowały każdy centymetr przestrzeni. Po pół godzinie przeszliśmy może z 20 metrów. Do polany dotarlibyśmy mniej więcej nad ranem.

Kiedy Franek był mały próbowałam z tym walczyć. Szłam obok i jak na zawodach strong menów dopingowałam swoje dziecko do poruszania się do przodu. Zachęcałam słownie, udawałam że uciekam, a nawet rzucałam przed nim ciekawe przedmioty. Byle tylko dotrzeć w normalnym tempie do celu. Teraz odpuściłam. Celem stała się sama podróż. Biorę głęboki oddech i czekam. I nawet sama zaczęłam więcej widzieć ciekawych miejsc wokół siebie. Mówią, że jak nie można z czymś wygrać, to trzeba to polubić. Tylko, żeby tak  z tymi patykami w rękach nie biegali....



























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz