Od ponad dwóch tygodni siedzę w internecie i próbuję znaleźć sensowne prezenty dla swoich ukochanych małych dzieci. Dwa tygodnie, czyli od momentu, w którym rodzina zaczęła zadawać moje ulubione pytanie: co kupić chłopakom pod choinkę? Dzięki niemu spędzę kilkanaście upojnych nocy na przeglądaniu milionów stron, a oni i tak kupią grająco-śpiewająco-świecący plastyk z gazetki reklamowej. Ale pytają, to próbuję odpowiedzieć. Siedzę, i przeglądam i porównuję wszystkie te drewniane garaże, samochody, samoloty, puzzle, klocki, tory, domina, instrumenty muzyczne. Zastanawiam się, co moim dzieciom może się spodobać i jednocześnie co nie wpędzi nas w chorobę nerwową? Co będzie stymulować, ale w co nie wdepniemy po ciemku przypominając sobie prawdę o trzech stopniach bólu (małym, średnim i #$%^%^& klocku lego na podłodze)? I dumam przede wszystkim nad prezentem dla starszego. Bo młodszemu, to szczerze mówiąc, wszystko jedno. Nawet już coś mi się zaczęło klarować, że taka drewniana zjeżdżalnia z samochodami będzie fajna. A do tego drewniane magnetyczne układanki. I może kolejne lego.
Ale poszliśmy wczoraj do zabawowni, powszechnie zwanej kulkami. No i w tej zabawowni starszy mógł się bawić na trampolinach, mógł nurkować w morzu bakterii, wirusów i zarazków, czyli w samych wypełniających baseny kulkach. Mógł zjeżdżać, wspinać się, turlać. Mógł jeździć samochodami, bawić się warsztatem z narzędziami, resorakami, plastikowym garażem, kuchnią, skoczkami, piłkami... Nie. Mój starszy syn zajmował się lalką. I jej różowym wózkiem. Nosił, wkładał do wózka, wyjmował z wózka, przytulał. Pięknie się opiekował. Mało tego! Wygrzmocił się z wózkiem i wysypał całą zawartość na podłogę, po czym pozbierał się dość sprawnie i wszystko sprzątnął, najpierw stawiając wózek na koła i układając lalkę w środku.
- Patrz H., on udaje nas, opiekujących się Młodszym!
H. jednak nie dał się ponieść sielance i delikatnie zwrócił mi uwagę, że mój najstarszy syn lalkę trzyma za szyję, jakby ją systematycznie dusił. Z uśmiechniętymi oczami, niczym dr Hanibal Lecter....
Pełna zachwytu, że dziecko zajmowało się tyle czasu jedną zabawką, szybko zdecydowałam. Skoro tak bardzo podoba mu się zabawa lalką, to kupmy mu jakąś. Od razu ruszyłam do sklepu z zabawkami na literę S. Tam skierowałam się na stronę dziewczyńską. I mnie zemdliło. Bo wybór lalek był ogromny: były różowe, bardzo różowe lub zajebiście różowe. Wycofałam się próbując nie zwymiotować pod nogi.
Źródło: smyk.com |
Więc jest problem. Chcę lalkę - chłopca. Najchętniej szmacianą, ale wyglądającą jak niemowlak. Nie różową. Bez dodatkowych funkcji jak sikanie, śpiewanie i bekanie. I nie wiem gdzie takiej szukać. Wszędzie różowy plastik. Najsensowniejsze znalazłam w ikei, ale do najbliższej mam 100 km. Może znacie sklep internetowy, gdzie mają takie cuda, najlepiej w rozsądnej cenie? Pomocy!
Witaj, mama chłoopca z maja 2011 i też lubi lalke.Zobaczył u mniejszej dziewczynki i strasznie sie zakochał. Kupiliśmy w Auchan taką za 10 złotych z firmySimba. Miała ubrane róze ubranko, ale dałam koleżance, której Mama jest krawcową i uszyła lalce spiochy granatowe i teraz wszedzie chce chodzić ze swoją Alą(takie imie nadałam jak miała jeszcze rozmowe wdzianko) I polecam tobie tak robić. Jesli chcesz zrobie fotke jurtro i przesle jak wyglada :)
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/lalka-swiat-madeline-laleczka-simba-i4026297086.html Ta :) Jesl bardo Ci zaley moge dolaczyc nasze zdjecie :)
OdpowiedzUsuńDzięki za link! Lalka wygląda fajnie. Ja mojemu małemu wielbicielowi lalek już kupiłam szmacianego chłopca w Ikei. Ale jakoś nie zdobyła jego serca. Teraz królują wszelkie brumy (czyli po naszemu samochody). Ale link zachowam - możliwe, że za chwilę mój młodszy syn będzie chciał lalkę. Wtedy na pewno spróbuję z tą :)
Usuń