środa, 13 listopada 2013

Zamiast palić tęczę...


Można 11. listopada pójść na pyszny obiad. Co prawda zdjęcia wyrywania kostki brukowej, podpalania samochodów i szturmowania rosyjskiej ambasady miałyby lepszą oglądalność, ale jakoś to nie w naszym stylu ;)
Za to w naszym mieście od kilku lat Święto Niepodległości obchodzi się dokładnie tak, jak lubimy.
 
Czyli rodzinnie, przy pysznym jedzeniu. Prawie wszystkie restauracje w mieście w tym dniu oferowały specjalne zestawy (i do tego w niskich cenach), nawiązujące albo do polskiej tradycji kulinarnej, albo chociaż do barw narodowych. Jak można łatwo się domyślić, w większości knajp rządziły golonki, czerniny, pierogi i schabowe.
Dlatego wybraliśmy jedną z naszych ulubionych pizzerii pod miastem - "Włoski zakątek". I uczciliśmy święto genialną pizzą narodową.

 
To znaczy większość z nas. Te wybredniejsze podniebienia wybrały makaron:
I rękę babci:
Ale niestety sielanka nie trwała za długo - najmłodsi postanowili uczcić święto po warszawsku. Czyli krzykami i próbą wywołania burd. Zanim zabrali się do podpalania stolików i żądania sprowadzenia wraku do kraju, ewakuowaliśmy się z knajpy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz