wtorek, 20 maja 2014

Prawie jak w kurorcie


Czy molo zarezerwowane jest tylko dla nadmorskich miejscowości? Niekoniecznie. Jeśli macie 20 baniek i trochę wody - możecie taką konstrukcję postawić.




W naszym mieście molo jest niewyczerpanym źródłem dowcipów. W sumie nic dziwnego - od początku zawsze coś było nie tak. A to pomost się popsuł, a to jakiś pal odpadł, a to kry chciały je zabrać. Wisienką na torcie była restauracja na końcu, w kształcie lądującego ufo. Projektant walnął się w którymś momencie i okazało się, że nie da prowadzić się w niej dochodowego interesu. Bo rachunki za prąd zjedzą cały dochód. Do tego doszły problemy natury hmmm... mało apetycznej, czyli ptasie ekstrementy na molo.

Nie byłam fanką tego obiektu, zresztą mało kto w naszym mieście darzy molo pozytywnym uczuciem. Ale coś się zmieniło. Znalazł się chętny do prowadzenia kawiarni. Zaryzykowaliśmy i w niedzielne popołudnie postanowiliśmy spędzić własnie tam.

Okazało się, że mimo drobnych niedociągnięć organizacyjnych (lody wyszły) jest bardzo przyjemnie. Ładny lokal, dobre ciastka, przystępne ceny. A widok na zachód słońca nad Wisłą wart jest wszystkiego. No i zachwycone dzieciaki biegające po molo i testujące leżaki. Będziemy tam wracać.






























4 komentarze:

  1. Osz Ty, miałaś rację tam jest pięknie :) Muszę się zmobilizować z moimi Pannami i do Was zajrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo, że już kilka razy byłam w Płocku nad Wisła jak już postawili to molo, ani razu na nim nie byłam! W tym roku w sierpniu muszę to nadrobić ;) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Polecam szczególnie wieczorem, zachód słońca nad Wisłą wygląda pięknie <3

      Usuń