Odwiedzamy place zabaw i szalejemy na zapas. Patrzę na Starszego z niedowierzaniem, bo jeszcze kilka miesięcy temu stał pośrodku placu zabaw i lekko przerażony się przyglądał. Wszędzie musieliśmy go prowadzić i zachęcać, żeby spróbował.
A teraz ganiamy go na zmianę po całym placu ratując mu niejednokrotnie życie. Wszędzie go pełno, próbuje wdrapywać się na najwyższe zjeżdżalnie, żadna huśtawka mu nie straszna. A przy okazji łamie wszystkie kobiece serca :)
A Młodszy na razie siedzi i się patrzy. Ale coś czuję, że w przyszłym roku nadrobi sobie to siedzenie z nawiązką :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz