środa, 22 stycznia 2014

Dni sponsorów próchnicy i nadwagi :)

Moje chłopaki mają szczęście. Może ich rodzice nie są idealni, a właściwie to na pewno nie są idealni, ale za to babcia i dziadek lepiej nie mogli się im trafić. Nie wyobrażam sobie wychowywania dzieci bez nich.
Są jedynymi osobami, z którymi zostawiam dzieci, w dodatku bez chwili wahania i bez najmniejszych obaw. Dzielnie sobie radzą z uciekającą i rozbrykaną dwójką, która naprawdę potrafi nieźle zmęczyć. 

Ok, bywają też elementem niesubordynowanym. Ale wiecie jak mówią - dziadkowie rozpuszczają wnuki, bo biorą za nas odwet.
Mój tata przez pierwsze miesiące życia Franka próbował przemycić do jego diety czekoladę. Oczywiście nie pozwoliliśmy. Argumentowaliśmy, że przynajmniej do pierwszego roku życia nie chcemy dawać słodyczy. Zgadnijcie, kiedy Franek zjadł swoją pierwszą delicję? Tak, w pierwsze urodziny. Dziadek to także pierwsze chodzenie bosymi stopami po trawie, pierwsza obejrzana bajka.

Moja mama za to uważa, że zawsze jest zimno. Jej zdaniem jest mniej więcej o 10 stopni chłodniej niż pokazuje termometr i mówi otoczenie. Cały czas więc uważa, że dzieciom jest za zimno. Wszystko świadczy o tym, że jest im zimno.
Uśmiechają się? To pewnie z zimna.
Dlatego nieustannie wciska im czapki, swetry, a nawet znienawidzone przeze mnie rajstopy. Ale też gotuje specjalnie dla nich, piecze, robi przetwory. Jej rosół, dżem truskawkowy i sernik będą smakami dzieciństwa moich dzieci.

Dlatego jeden dzień w kalendarzu dla nich to zdecydowanie za mało!

2 komentarze:

  1. Wiem o czym mówisz :) U nas jest to samo :) Ja bez chwili wahania jestem w stanie zostawić dzieci u moich rodziców, mam do nich pełne zaufanie, choć czasami ignorują moje zakazy :) Ale w sumie dziadkowie są od rozpieszczania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Surowi dziadkowie, to nie dziadkowie :) Gdzieś dzieci muszą poznać smak czekolady ;)

      Usuń