wtorek, 14 stycznia 2014

Misz-masz IX


Od dłuższego czasu próbowaliśmy wybrać się na takie targi. Udało się dopiero przy IX edycji. Sporą motywacją był temat przewodni, czyli "Bonifikata".


Idea kupowania rzeczy od młodych, zdolnych polskich marek i projektantów bardzo mi się od dłuższego czasu podoba. Wspieram ich duchowo i finansowo w miarę możliwości już od dłuższego czasu. Zarówno tych tworzących dla dzieci, jak i dopieszczających starszy target. Ale zakupy robiłam jedynie przez internet. O targach czytałam i co jakiś czas oglądałam kolejne relacje.  Jakoś wizja snucia się w zimnej hali pośród setek stoisk nie do końca mi odpowiadała. Ale przytulna i ciepła galeria handlowa?

Pomysł na taką lokalizację targów ma jeszcze jedną zaletę. Wystawcy mają szansę zaprezentować się klientom, którzy nie kupują na showroomie, cloudmine, czy innych dawandach.

A dla tych, którzy polskie marki wspierali do tej pory wirtualnie to idealna okazja, żeby porozmawiać z projektantami i sobie do woli pomacać (ciuchy, nie projektantów ;)).

Nie mam żadnych zdjęć z targów, ponieważ starszy potwór biegał luzem. Zamiast na zdjęciach musiałam się skupić na pilnowaniu. Robił wszystko żeby trafić na pierwsze strony gazet jako najmłodszy kryminalista - podjął próbę kradzieży Kubusia Puchatka z pobliskiego Smyka. 
Ale mimo niesprzyjających okoliczności kilkoma rzeczami się zachwyciłam.

Remanent

Przesympatyczna para projektantów z Łodzi o niezwykłych zdolnościach manualnych (do tej pory nie wiem jakim cudem taka duża sukienka zmieściła się w takiej małej torbie). Na ich rzeczy napaliłam się najbardziej. Jak tylko zobaczyłam na blogu Harel owoce ich wspólnej pracy, przepadłam.


Rzeczy na żywo okazały się jeszcze ładniejsze. Spodnie pokochałam od pierwszego założenia: miękkie, wygodne, ale spokojnie można w nich wyjść do ludzi. Najchętniej bym ich nie zdejmowała.
Gigantyczna sukienka jest dokładnie tym, co chcę nosić w taką pogodę jaką mamy za oknami. Ciepła, miękka i ewidentnie za duża. I w moim ukochanym kolorze :)


Borska

Jej sukienki od dłuższego czasu miałam na liście swoich zakupów i wreszcie się udało. Dorwałam upatrzoną wcześniej sukienkę, w bardzo przyzwoitej cenie .

  Biżuteria z talerzy

Czyli dzieła młodej, pięknej i zdolnej Magdy Ziółkowskiej. Jak sama nazwa wskazuje pierścionki, kolczyki i zawieszki robione są z talerzy. Ale nie jest to bynajmniej ikea. Są to wyszukane, unikatowe egzemplarze. Byłam świadkiem, jak jedna z klientek przyniosła własny talerz z dzieciństwa (z charakterystycznymi sarenkami) do przerobienia na biżuterię. Piękny sposób na zachowanie wspomnień.

 

Piotr Czachor

Jako szczęśliwa posiadaczka torby jego autorstwa oraz jako matka szczęśliwego posiadacza kombinezonu jego autorstwa, nie mogłam ominąć tego stoiska. Pan Piotr jest przesympatyczną i przemiłą osobą. Zresztą chyba to oczywiste, przecież tylko taka osoba mogłaby zaprojektować kombinezon z uszami :)

Dorwaliśmy kolejny kombinezon (za całe 3 dychy) i sweter. I dopiero wtedy mogłam spokojnie zakończyć zakupy. Bo przecież jak się nie kupi czegoś dla dzieci, to się nie liczy, nie?


 16. lutego jest kolejna edycja targów. Mam nadzieję, że uda nam się na niej pojawić :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz