środa, 25 czerwca 2014

Amarylis, indrikoterium, Saam i proa, czyli "Prawie wszystko"


Pamiętacie, jak zachwycałam się "Zoologią" Joelle Jolivet (link)? Teraz przyszła pora na zachwyty nad kolejną książką tej autorki.


Formuła jest identyczna jak w "Zoologii": bardzo duży format książki, piękne ilustracje nie do końca znanych rzeczy, a na końcu leksykon wszystkiego, co mogliśmy zobaczyć na obrazkach. Cała książka podzielona została na działy: drzewa i kwiaty, owoce i warzywa, zwierzęta, ciało człowieka, stroje historyczne, domy, stroje tradycyjne, narzędzia, maszyny budowlane, samochody i pociągi, łodzie i statki, samoloty i śmigłowce, instrumenty muzyczne. Mamy rzeczy doskonale znane i te trochę mniej (lub wcale).






Książkę można czytać na wiele sposobów. Można oglądać po kolei i opowiadać o każdej z rzeczy (a w razie potrzeby sięgać do ściągawki na końcu książki). Można bawić się w szukanie konkretnych przedmiotów. A można po prostu leżeć i zachwycać się pięknymi ilustracjami. Można też po książce chodzić, skakać i próbować ją zjeść. Ale tego ostatniego nie polecam, bo książka nie ma twardych stron, łatwo ją zębami zniszczyć, więc szczególnie strony o warzywach i owocach dzieci muszą oglądać pod nadzorem.








Pierwszy raz zauważyłam tak wyraźnie preferencje mojego starszego dziecka. Są strony, które kompletnie go nie interesują. Natomiast samochody, maszyny budowlane i samoloty może oglądać godzinami.



Podobnie jak w "Zoologii" mam wrażenie, że to ja więcej skorzystałam z tej książki. Gdyby wpadło mi do głowy wziąć udział w jakimś teleturnieju, na pewno moje szanse po lekturze by wzrosły :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz