czwartek, 30 stycznia 2014

Najprostsze rozwązania są najlepsze, czyli genialny sos do spaghetti


Co jest najlepsze w tak mroźną pogodę? Poza voucherem na wyjazd w cieplejszym kierunku rzecz jasna? Otóż najlepsze są kluchy. Amerykańscy naukowcy na pewno przeprowadzili stosowne badania, potwierdzające ich wpływ na poprawę samopoczucia, łatwiejsze przystosowanie się do warunków atmosferycznych i szarej rzeczywistości. A jeśli dodamy do kluchów genialny i prosty w przygotowaniu sos, mamy szansę przetrwać do wiosny z uśmiechem na ustach.

Sos robi się całe 30 minut, z czego jakieś 25 minut po prostu go gotujemy. Jest delikatny, aksamitny w smaku dzięki dodatkowi magicznego składnika.

Składniki:
- puszka pomidorów,
- garść bazylii,
- ząbek czosnku (lub więcej, jeśli lubicie),
- pół czerwonej cebuli,
- magiczny składnik, czyli ok. 125 ml ricotty,
- sól, pieprz.


W rondelku rozgrzewamy oliwę. Wrzucamy posiekany czosnek. Chwilę smażymy i dorzucamy pokrojoną cebulę. Nie kroję jej na przesadnie małe kawałki, bo później i tak sos blenduję. Jeśli nie macie w domu małych dzieci, albo blendera, pokrójcie wszystko w miarę możliwości drobno i będzie ok. Kiedy cebula się ładnie zeszkli - wrzucamy pomidory. Doprowadzamy do wrzenia i na niewielkim ogniu gotujemy przez ok. 20 - 25 minut. Na kilka minut przed końcem gotowania dorzucamy bazylię. Zestawiamy z ognia i chwilę czekamy. Następnie blendujemy. Próbujemy sosu i tu jest moment na doprawienie wg uznania. Ja dodaję jedynie odrobinę soli i świeżo zmielonego pieprzu, ale spokojnie można doprawić oregano, łyżeczką cukru, sosem chilli... Dodajemy ricottę i mieszamy. I koniec, najlepszy sos na świecie gotowy. 
 

Możemy od razu zjeść go z ugotowanym makaronem. I to jest moja ulubiona wersja. Ale w domu mam 3 chłopów, którzy - niestety - są mięsożerni. Więc czasami łamię się i robię im warzywno-mięsne pulpeciki:

Składniki:
- 250 g mięsa mielonego (u mnie najczęściej jest to indyk),
- warzywa: pół cukini, mała czerwona cebula, marchewka*,
- sól, pieprz, odrobina sosu sojowego.

Warzywa ścieramy na tarce (raczej na grubo), mieszamy z mięsem i przyprawami. Wstawiamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie formujemy pulpety i smażymy na rozgrzanej oliwie.

* można dodać dowolne warzywa, np. pietruszkę, selera, pieczarki. Ja dodaję takie, którymi moje ukochane dzieci nie plują na odległość ;)








6 komentarzy:

  1. Super :) Wykorzystam te przepisy z pewnością :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pychotka!! Jestem fanką spaghetti - wykorzystam dla MOJEJ córuni :) zapraszam na odwiedzinki mojego blooga : http://witaminamama.bloog.pl/ pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, nawet mojemu dosyć wybrednemu starszemu dziecku smakuje :)

      Usuń
  3. Madzia do pulpetów nie dodajesz jajka?
    też takie warzywne robię, ale dodaję właśnie jajo, żeby się nie rozwalały na patelni czy w wodzie gdy gotuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te po leżakowaniu w lodówce się nie rozwalają na patelni. W wodzie nie gotowałam, ale faktycznie pewnie zrobiłaby się mięsna zupa ;)

      Usuń
  4. mniam :) chyba spróbuję :) pysznie wygląda :) zapraszam do mnie - co prawda inna tematyka... :) http://kocia89.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń