środa, 18 września 2013

A z reszty jabłek...


...zrobiliśmy stemple.
Tradycyjna i znana chyba wszystkim zabawa: bierzemy kartkę papieru, przekrojone na pół jabłko, moczymy je w farbie, przyciskamy do kartki i voila. Gotowe dzieło miało wyglądać mniej więcej tak:


Przygotowaliśmy specjalne płótno (wyprzedaż w Empiku), farby (nietoksyczne, przeznaczone dla małych dzieci), przekroiliśmy jabłko i zaczęliśmy pracę.
Przez chwilę szło nam całkiem nieźle. Młody co prawda bardziej rozmazywał farbę, ale co tam. Niestety, sielanka nie trwała długo. Najpierw Frankie zjadł jeden stempel. Potem nawet dał się namówić na zrobienie kilku znaków zgodnie z planem, ale po chwili stwierdził, że jednak malowanie własnymi palcami jest ciekawsze. Po wysmarowaniu farbą siebie, połowy mieszkania i drugiej próbie zjedzenia stempla, tym razem tego wymazanego farbą, poddałam się.




Więc nasze dzieło wygląda tak:


A zdjęć Franka i mieszkania Wam oszczędzę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz